Obserwatorzy

czwartek, 16 czerwca 2011

Biżuteria na lato...


Ostatnie moje posty były trochę przegadane. Dziś tylko zdjęcia, niech same się obronią:):)
Materiały na tą biżuterię, przywiozłam już jakiś czas temu, ale jakoś ochota na rękodziałanie we mnie wygasła.  Ale jak już się zabrałam, to zapomniałam o bożym świecie( czyt. dzieci i dom w totalnym nieładzie, nawet moje myśli trochę rozsypane między kolorowymi kamykami:):):)


















sobota, 11 czerwca 2011

Kilka myśli wieczorową porą:):)

   Maja wróciła wreszcie z Zielonej Szkoły. Ten wyjazd okazał się większą próbą dla mnie niż dla niej. Najważniejsze jednak, że dobrze się bawiła i wróciła cała i zdrowa:):)
Nasze kochane dziecko przywiozło nam morze z odrobiną plaży i muszelkami, zamknięte w butelce:):)

Teraz moje myśli żeglują po mazurskich jeziorach, gdzie pęta się Janek.

Przymierzanie sztormiaka, jeszcze przed wyjazdem, a przy okazji nasze wspólne wygłupy! To najbardziej cenzuralne z tych zdjęć, które wtedy powstały:):)
Oczywiście kontakt z nim graniczy z cudem, bo wciąż jest poza zasięgiem, albo....chce być poza zasięgiem.... ale, jak wracam pamięcią do moich samodzielnych wyjazdów, wcale mu się nie dziwię. Dlatego walczę z sobą i nie dzwonię, ale wyobraźnia pracuje... Proces odpępniania dzieci jest jednak potwornie trudny. A jak, kurcze, czasami boli....

Byłam niedawno na spektaklu Krystyny Jandy " Biała bluzka". Właściwie wszystkie teksty piosenek, które pojawiają się w tym spektaklu, od lat znam na pamięć, a mimo to, bardzo  mnie poruszyły. Obudziły też wspomnienia  bardzo osobiste, z przed wielu lat, gdy ten spektakl po raz pierwszy był wystawiany...
Świetna interpretacja tekstów plus niezwykle przejmujące kadry biało-czarnych filmów w tle, pięknie się uzupełniały, a p. Krystyna Janda, jak zwykle pokazała  klasę. Ma w sobie coś, co elektryzuje publiczność. Lubię jej egzaltację, za którą czasami bywa krytykowana, nerw z jakim opowiada tę historię, dbałość o każdy gest, grymas twarzy, wypowiedziane słowo...  Podziwiam perfekcyjny warsztat i kondycję. Piękna, mądra, silna kobieta....Jest jedną z moich ulubionych polskich aktorek. Jej rola w "Przesłuchaniu" położyła mnie kiedyś na kolana i już utwierdziła na zawsze w przekonaniu , że Krystyna Janda niezwyczajną aktorką jest...
 Lubię ją  oglądać,słuchać,czytać jej książki i felietony. I patrzę na nią nie tylko przez pryzmat granych ról, ale również jak na zwykłą-niezwykłą osobę. Macie też tak?:):)

***


Coraz więcej ciepłych dni, więcej okazji do spotkań przy stole pod chmurką. Ciężkie "zimowe" ciasta zastąpiły lekkie tarty z owocami, lodowe desery, chłodniki i owocowe wariacje na temat:):)
Poniżej podaję przepis na prosty, ale bardzo smaczny torcik, który w lecie smakuje najlepiej:):)


 Torcik z bitą śmietaną

Biszkopt:
1/2 szklanki cukru
1/2szklanki mąki
1/2łyżki mąki ziemniaczanej
3 jajka
1łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu.
Białka ubić na sztywną pianę. Dodać cukier i jeszcze chwilę ubijać. Do żółtek dodać proszek i ocet i szybko wymieszać. Połączyć z białkami. Dodać mąki.


Masa:
1/2 litra śmietany kremówki ubić z 1/2 szklanki cukru pudru. Galaretkę rozpuścić w małej ilości wody. Przestudzoną dodać do ubitej śmietany. Wylać na biszkopt. Udekorować dowolnymi owocami i zalać tężejącą galaretką.

Bon appetit !:)



I jeszcze jedno ciasto sezonowe:



Ciasto z Rabarbarem :

Kruche ciasto:
300g maki
200g margaryny
100g cukru
1 jajko
Szczypta soli
 Plaska łyżeczka proszku do piecz.
Wymieszać razem 200g mielonych orzechów laskowych z 200ml słodkiej śmietany(kremówki)
Wyłożyć na surowe kruche ciasto.
1kg pokrojonego w kostkę rabarbaru wyłożyć na tą masę.

Zalewa:
120g cukru
50g maki
3 jaja
300g  kwaśnej śmietany
100g serka homo
Wymieszać razem i polać tym rabarbar na cieście.
Piec w Temp. 180-200°C  ok 45min.

Bon appetit !


poniedziałek, 6 czerwca 2011

Kwiatowe kompozycje...


Jak pewnie się już zorientowaliście, po przeczytaniu wcześniejszych postów, kwiaty pełnią w moim życiu    dość istotną rolę. Lubię je malować, fotografować, lubię na nie patrzeć i czasami lubię je układać w kompozycje. Dużo już takich bukietów  zrobiłam, z przeróżnych okazji, jak i bez okazji...
Niestety, jakoś nie przyszło mi wtedy do głowy, by te moje poczynania fotografować. Zachowało się tylko kilka zdjęć. A  do podjęcia tego tematu, zmobilizował mnie ostatnio powstały, kwiatowy prezent.
Z góry przepraszam wszystkie zawodowe florystki:):)

 Wykorzystałam goździki, czosnek ozdobny, gałązki irgi i kilka elementów do ozdobienia. Kompozycja w szklanym naczyniu, które mam nadzieję, że gdy kwiaty zwiędną, będzie jeszcze długo służyło osobie obdarowanej:):)



 Ten kosz z kwiatami powstał również z okazji urodzinowej, jakiś czas temu:):)







A to bardzo źle sfotografowane:):) serce z 50 róż, Które zrobiłam na specjalne "zamówienie" mojego taty. Podarował je mojej mamie,  z okazji 50-tej rocznicy ślubu. Naprawdę wyglądało lepiej niż na zdjęciu:):)





Chyba najbardziej lubię jednak bardzo proste w formie, ascetyczne  ikebany. Robiłam je kiedyś namiętnie, ale  nie mogę Wam ich pokazać, bo nie pstrykałam wtedy zdjęć tak nałogowo jak teraz:):)
No i , oczywiście zwyczajne-niezwyczajne domowe bukiety i bukieciki z polnych lub ogrodowych kwiatów.






Ostatnio ze spaceru przyniosłam kalinę:

Prawie jak młodsza siostra hortensji, prawda?:):)Ma bardzo giętkie łodyżki i trudno by było włożyć ją do klasycznego wazonu. W tej postaci bukiet wyglądał świeżo ponad tydzień.
"Pływające" kwiaty, są znacznie trwalsze, niż te, których tylko łodygi zanurzymy w wodzie. To też sposób na reanimację takich klasycznych wiązanek. Po obcięciu co mocniejszych egzemplarzy, można je ułożyć na paterze z wodą i jeszcze kilka dni będą cieszyć nasze oczy:):)



Kwiat żyje, kocha
i przemawia cudownym językiem.
Peter Rosegger


piątek, 3 czerwca 2011

Azaliż azalie to, czy rododendrony? :):)



Byłam niedawno w miejscu magicznym... Cudownie kolorowym, pachnącym i zapierającym dech w piersiach. W rolach głównych wystąpiły piękne Azalie i Rododendrony.....
Co tu dużo mówić sami popatrzcie:




A wśród puszących się azalii i rododendronów, można było wypatrzeć, z pewną nieśmiałością rosnące, takie cuda:







Niezwykłość kwiatów polega na tym, że nie sposób  jednoznacznie określić, który piękniejszy. Tak czy owak,  naładowałam solidnie akumulatory, spędziłam piękny dzień w towarzystwie rodziców, a ostatnio, rzadko nam się zdarzają takie nieśpieszne godziny razem. Wypiliśmy pyszną kawę, zjedliśmy lody i "bujaliśmy" się w tym kwieciu, bez poczucia winy, że czas płynie. Bezcenne....:):):)...i trochę tak jak dawno, dawno, temu, gdy byłam małą dziewczynką....