Obserwatorzy

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Poduchy.... na okrągło:):)


   Świąteczne dekoracje, z bólem serca, spakowałam wreszcie do pudeł. Choinka trzymała sie dzielnie i bardzo było nam żal ją wyrzucać, bo wciąż była zielona i pachniała żywicą, co podobno po miesiacu się nie zdarza, ale podjęliśmy w końcu męską decyzję. W przeciwnym razie już niedługo wieszalibyśmy na niej  wielkanocne pisanki:).
Czerwona kratka zniknęła, zastąpiły ja tym razem błękity. Już dosyć dawno kupiłam w SH zupełnie nową poszwę, 200cm x 220cm,  ponieważ zachwycił mnie materiał. Z jednej strony angielskie róże, z drugiej śliczne maleńkie różyczki. Wyprałam, włożyłam do szafy i czekałam, aż mnie najdzie...:):). No i pewnego dnia,  gdy koniec choinki się zbliżał  wpadłam w amok szycia poszewek wszelakich:). Oto efekt:

Najpierw powstały dwie okrągłe, w duże i małe róże:)




...dalej uszyłam sześć poduszek z kokardami na krzesła:



....i krzesełka do kuchni. Kuchnię mam otwartą na pokój, więc komplet uzasadniony :




Ponieważ materiału wciąż jeszcze było dużo, a wzór wydawał mi sie bardzo romantyczny obszyłam Mai krzesło do biurka:)






Zostały mi jeszcze spore kawałki materiału, ale krzeseł już zabrakło:):)...Będzie na kiecki dla aniołów. Takie delikatne różyczki jak znalazł!:)




Pozdrawiam i witam wszystkich nowych obserwatorów!:). Cieszę się,że zaglądacie.

piątek, 27 stycznia 2012

Nowe obrazy olejne....

  Długo już nie pokazywałam nowych obrazów, ale też proces ich powstawania trochę w moim przypadku trwa:)

. Maluję właściwie tylko raz w tygodniu jakieś 4 godziny, więc siłą rzeczy nie powstaje zbyt wiele prac. Od ostatniego obrazu namalowałam cztery, ale jeden jest jeszcze na wystawie, a drugi schnie. Póki co, więc dziś tylko dwie świeżynki:)

 Obydwa obrazy  olejne,  w kwadracie, bardzo lubię ten format:).
 Czasami fragmenty obrazów mogą stanowić samodzielne dzieło- abstrakcję:), stąd z dwóch obrazów zrobiło się kilka:):)


Olej na płótnie, 70cmx70cm "  " Blisko nieba"






 Obraz olejny na płótnie 70cmx70cm   " Płatki ulotne"







Mam nadzieję, że zrobiło Wam się odrobinę wiosennie:)
Wbrew temu co za oknem, bo u nas....mroźno i biało. Ale zaczynają się ferie, więc aura tym razem nie zawiodła:)
Pozdrawiam wszystkich, którzy ferie zaczynają, kończą lub jeszcze na nie czekają:):)
Dużo śniegu pod nartą!!:):)

sobota, 21 stycznia 2012

Od czasu do czasu trochę sutaszu....:)

  Trochę sobie ostatnio "posutaszowałam":). Pogoda sprzyja takiej dłubaninie, dodatkowo można sobie parę spraw na spokojnie przemyśleć....Powstały dwie pary kolczyków i 5 naszyjników.










Ten naszyjnik z czarnego sznurka, tylko zdjęcie tego nie pokazało:)















A po sutaszu proza życia i kolejne rękodzieło:):).

A na koniec źródło tych wszystkich obrazów z poprzedniego posta. Stary, zmurszały pień....a tyle pięknych szczegółów. Jakieś porównania mi się cisną na oczy, ale zachowam dla siebie:)

Pozdrawiam ciepło wszystkich rękodzielników i nie tylko:):)

wtorek, 17 stycznia 2012

Trochę o filmach, na zimowe wieczory....

   Za ścianą pokoju moich synów ostatnio króluje "Dżem". Jaka ulga, że wreszcie zaczynają szukać dla siebie dobrej muzyki. Mój młodszy syn, niedawno zafascynowany hip-hopem, teraz poleca kolegom na facebooku nasz stary dobry "Dżem"... może jednak coś z mlekiem matki....:)
. Mój starszy syn od zawsze słucha takiej muzyki, która jest mi bliska. Wzrusza mnie czasami, jak po raz dziesiąty słyszę "Obławę" Kaczmarskiego. Jeszcze niedawno, to ja zarzynałam swój kasetowy magnetofon, w kółko puszczając tą płytę, mimo, że jakość była fatalna, bo przegrana na żywo z  koncertu. Czasami jak im mówię, że też tego słuchałam, mało tego mam sporo płyt, są mocno zdziwieni:). Mikołaj lubi też słuchać rocka i z satysfakcją stwierdzamy z Marcinem, ze coraz lepszych kawałków słucha. I podbiera nam  płyty GANS N ROSES, DEEP PURPLE , PINK FLOYD i te  mocniejsze:), z półki mojej połówki:).
Jasne, mają też swoje fascynacje, czasami się tym dzielą, czasami nie, ale i tak się cieszę, że wciąż szukają i jak tak sobie stoję z boku, widzę, że idą w dobrym kierunku i to jest moja największa radość.







   A jak już dziś tak mnie wzięło na refleksyjny ton to jeszcze trochę o filmach.
Obejrzeliśmy ostatnio z Marcinem trzy niezwykłe filmy, które trzymają mnie do dziś i wciąż niektóre sceny, powracają i budzą emocje....Pierwszy to "Sekret jej oczu". Argentyńsko- hiszpański thriller Juana Jose. Świetnie poprowadzona narracja, film o stracie, bólu, niesprawiedliwości i wreszcie zemście, ale nic w tym filmie nie jest dosłowne i jednoznaczne. W tle subtelna  opowieść o miłości ...Piękne, łapiące za serce zdjęcia i cudna muzyka w tle...Mimo trudnego tematu, po obejrzeniu tego filmu, nie czujemy się nim przybici, lecz w jakimś sensie oczyszczeni.





Podobne oczyszczenie daje kolejny film, zupełnie inny od "Sekretu jej oczu", ale dający podobne uczucie lekkości po obejrzeniu go. To  szwedzki obraz " Jak w niebie", nominowany w 2005 roku do Oskara w kat. Najlepszy Film Nieanglojęzyczny. W Szwecji  obejrzało go ponad 1200000 widzów. Wzruszający, inteligentny, zaskakujący momentami, specyficznym poczuciem humoru film, który zmusza do zatrzymania się i zadania sobie pytania: Co dla mnie w Życiu jest najważniejsze? Jak chcę Żyć?. Doskonała gra aktorów to w dużej mierze zasługa charyzmatycznego reżysera Kaya Pollaka. Wyzwala w ludziach pokłady emocji, o które sami siebie by pewnie nie podejrzewali. Po obejrzeniu filmu przesiedzieliśmy bez słowa do ostatniego napisu i dopiero potem, gdy słuchaliśmy rozmowy z reżyserem, dowiedzieliśmy się, że na wszystkich seansach w Szwecji, ludzie, podobnie jak my, siedzieli w milczeniu w fotelach do ostatniego napisu. Mnie w kinie coś takiego zdarzyło się wiele lat temu na "Matce Królów". Polecam " Jak w niebie" z całego serca.

 


 No i trzeci film, do obejrzenia w zimowe wieczory : "Wielki błękit". Kultowy już film Luca Bessona, z 1988roku. Z genialną rolą Jeana Reno! To zupełnie inny film niż  dwa poprzednie, ale mimo, że widziałam go już parę razy zawsze wzbudza emocje. Polecam, jeśli ktoś jeszcze nie widział:). Wielki błękit  działa kojąco...

 

 Mój tekst poprzeplatałam dzisiaj zdjęciami. Ciekawe czy ktoś zgadnie.... co fotografowałam?:)  Uruchomcie wyobraźnię, a może zobaczycie drugie dno tych obrazów:) .  Taka mała zagadka, której rozwiązanie znajdziecie  w następnym poście:).
 

U Was też biało wszędzie? , bo u mnie:
"Na całej połaci-śnieg.
W przeróżnej postaci-śnieg.
Na siostry i braci
Zimowy plakacik-śnieg...śnieg"
  ( J.Przybora)
Ale właściwie, to w styczniu, chyba nie jest anomalia pogodowa?!:):):)
Pozdrawiam zatem zimowo:)


środa, 11 stycznia 2012

Dziś kulinarnie, ale nie do końca...:):)



 Dzisiaj  będzie kulinarnie, ale by nie było zbyt przyziemnie, między jednym a drugim kęsem słodkości  kilka wariacji z tulipanem, który już jedna nogą jest po tamtej stronie światła:)


Na początek konkret, całkiem nie słodki :), dla tych co to słodyczy niekoniecznie...
 Bardzo proste danie, które po raz pierwszy jadłam u mojej siostrzenicy, a teraz jest sztandarowym daniem na wieczory z gośćmi, z którymi chcę posiedzieć przy stole, a nie przy garach. Wszystko można przygotować wcześniej, a jak goście... tuż, włożyć do piekarnika i witać zaproszonych pięknym zapachem pieczonych grzanek:)
Potrzebna będzie nam  bagietka lub pokrojony wek oraz pasta, którą przygotowujemy następująco:
Paprykę czerwoną i zieloną, cukinię, wędlinę( może być szynka, salami lub kiełbasa) kroimy w kosteczkę. Do tego starty żółty ser, puszka kukurydzy ok 150 ml śmietany 30 % sól, pieprz, zioła włoskie do smaku. Proporcje musicie ustalić same, w zależności ile grzanek będziecie robić.
 Następnie nakładamy tak przygotowana pastę na pieczywo i wkładamy do piekarnika. Wystarczy 10 min . I tyle! Bardzo dobrze smakuje z czerwonym winkiem:)
Oczywiście skład pasty można według własnych upodobań modyfikować:)





Jabłecznik  cioci Marysi K.:)

Stary, sprawdzony przepis, jeszcze z zeszytu mojej mamy....

Składniki:


35 dkg cukru








35 dkg mąki
5 jajek




1 kostka margaryny



1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia

5 łyżek mleka



.1 słoik litrowy musu jabłkowego lub 1-2 kg jabłek, do przesmażenia.






















Lukier:
 10 dkg cukru pudru
1 łyżka roztopionej margaryny
1 łyżka rumu, lub wódki lub parę kropli olejku rumowego
1 łyżka gorącej wody
Utrzeć na gładką masę.

Wykonanie:

Margarynę, cukier i żółtka, utrzeć.
Dodać mąkę z proszkiem do pieczenia i mleko. Na koniec delikatnie wymieszać z pianą z białek.
Ciasto podzielić na dwie części.
Do jednej dodać kakao.
Ciasto ciemne wyłożyć na blaszkę, na to jabłka, na górę ciasto jasne.
Po upieczeniu ciasto polukrować.


Lukier się robi, herbatka się parzy....






Orzechowiec, który zawsze musi być u mnie w domu na święta Bożego Narodzenia:), ale bywa i  na inne okazje, bo domownicy sobie życzą:)

Ciasto:

50dkg mąki
20 dkg cukru
2 łyżki miodu
2łyżki mleka
1 łyżeczka sody oczyszczonej
20 dkg margaryny
2 całe jajka
Wszystko razem wyrobić, podzielić na dwie części. 1 blat upiec.
Drugi upiec z masą orzechową:

Masa orzechowa:
30 dkg posiekanych orzechów
5 dkg cukru pudru
2 łyżki miodu
12 dkg margaryny
2 łyżki wody
 Margarynę roztopić z cukrem, miodem i wodą dodać orzechy i wyłożyć na surowe ciast. Upiec.

Masa grysikowa :
1/2 litra mleka i 4 łyżki grysiku, ugotować i wystudzić.
20dkg cukru pudru i18 dkg margaryny utrzeć.
Stopniowo dodawać grysik i olejek migdałowy.

Masę rozsmarować na pierwszym blacie, przykryć drugim z orzechami. Można na chwilę obciążyć.
Ciasto zdecydowanie lepiej smakuje, gdy doczeka następnego dnia, chociaż u mnie różnie to bywa:)





....a w tzw. międzyczasie dobra naleweczka nigdy nie jest zła:):)