Obserwatorzy

niedziela, 31 marca 2013

Kilka spontanicznych kadrów ....


  Za oknem śnieżyca. Siedzimy w ciepłym domku, popijamy gorącą herbatę i gramy na gitarach, by nie dać się ponurym nastrojom. Działa!
Żal tylko Braci Mniejszych. Stadnie przylatują do naszego karmnika, skołowane jeszcze bardziej niż my, tym białym szaleństwem...


Brak koloru za oknem rekompensują kwiaty w domu:






... i jeszcze jeden wianek , który powstał tuż przed świętami , jako ozdoba na drzwi domu mojej koleżanki. Chociaż pewnie przy tej aurze, zniknął już pod śniegiem:)

Dużo ciepła na te zimne święta życzę:) 
A wiosna, w końcu przecież musi nadejść!:)


sobota, 23 marca 2013

Pracowita sobota....



    Od jakiegoś już czasu ,  na kalendarzu dzisiejszego dnia, wpisałam : "porządki przedświąteczne". Niestety, pogoda popsułą mi szyki, bo śnieg i mróz za oknem nie sprzyja raczej myciu okien.

Na szczęście w południe zaświeciło słońce i jakoś udało mi się plan wykonać. Święta bez czystych firanek, w moim przypadku,  dość trudne do wyobrażenia. Jestem genetycznie obciążona:):)
 Pomiędzy jednym oknem,  a drugim, malowałam wiklinę na biało, by później na jej bazie zrobić wianek wielkanocny.  Ten zeszłoroczny, do obejrzenia tutaj, zachował się w całkiem dobrym stanie, zawisnął więc w przedpokoju. Nowy, jest trochę bardziej cukierkowy, niż ten zeszłoroczny, ale taki właśnie chciałam:)





 Poza kolorowym wiankiem, reszta dekoracji w dość ascetycznej formie. W roli głównej, jaja ceramiczne zrobione moimi rękami:) "w koronkowej szacie".



 Są dosyć duże, tutaj do porównania z jajem w klasycznych rozmiarach:)


 Brakuje jeszcze tylko kwiatów, ale z tym poczekam do samych świąt, by zachowały świeżość.


Tyle przyziemna otoczka świąt. Mam nadzieję, że nadchodzący Wielki Tydzień pozwoli skupić się  na TYM, który jest ISTOTĄ  tych świąt. Czego i Wam, w tym przedświątecznym szaleństwie życzę:)








niedziela, 17 marca 2013

Chwile...

   Siedzę w fotelu, w plamie słońca, słucham sobie "Siesty" Marcina Kiedryńskiego,  w radiowej Trójce, popijam maleńkie espresso, które cudownie pachnie i jest mi zwyczajnie dobrze. Szczęście? Nie potrzebuje zbyt wiele by być, choć mam wobec Niego  wciąż tak bardzo wygórowane oczekiwania...
Światło koi wszelkie niepokoje, wprowadza w stan błogości i  wycisza lęki.
A czas sobie płynie i nie muszę go dziś nerwowo kontrolować...
Korzystając ze światła, między śniadaniem, a wyjściem do kościoła, nie mogłam sobie odmówić kilku fotek tulipana, który od 8 marca zmienił się nie do poznania:)  Chciałam,  by zdjęcia były trochę tajemnicze, nierzeczywiste, zawieszone między "być" a "przeminąć".






W podobnym klimacie utrzymany jest mój nowy obraz  " Złudzenie". Tutaj zamysł był bardzo podobny. Czy to co przemija musi być brzydkie? Jest inne, ale często znacznie bardziej intrygujące,  niż to świeże, oczywiste piękno w czystej postaci.





Znowu stoję przed  niewiadomą i nie bardzo wiem , którą ścieżkę wybrać... Męczy mnie to i kompletnie nie wiem co robić. Czas pokaże czy dobrze wybrałam...
Póki co, grzeję się w ciepłym słońcu i staram się nie myśleć...
A pod powiekami kadry nienamalowanych jeszcze obrazów...:)

Pozdrawim ciepło i witam nowych obserwatorów, dzięki którym licznik wybił 200!:)

Olej na płótnie 60x80




sobota, 9 marca 2013

Anioł mały , anioł duży i... słów kilka o filmie

   Dwa ostatnie tygodnie minęły szybko i najczęściej.....w pracy. Nie udało mi się niczego zrobić, mimo, że w głowie pomysłów cała masa czeka na realizację...
Na szczęście, w piątek mogłam wreszcie usiąść do maszyny.
Powstał jeden mały anioł, dla maleńkiego Stasia



 i anielica dość solidna, prawie 50-cio centymetrowa:), na dokładkę:):)
Bo jak już się rozpędziłam...:)






 A dziś było  kino z mężem:). Jest u nas w mieście takie małe kino ...Niewiele miejsc, niewielki ekran i twarde fotele, ale za to pachnie herbatą, którą można sobie sączyć w czasie filmu,  nikt nie szeleści papierkami od cukierków i nie odpisuje na SMS-y . Ja przynajmniej się z tym tutaj nie spotkałam, za to w innych kinach wiele razy. To kino, mimo, że już stareńkie, jest kameralne i bardzo klimatyczne. To kino ma duszę. I oby trwało jak najdłużej...

 A z ostatnio obejrzanych filmów właśnie w tym kinie, polecam "Wesele w Sorento", ciepłą , pogodną, opowieść, z cudownymi włoskimi pejzażami, pachnącymi cytryną w tle i niezwykłą odtwórczynią głównej roli, która mnie zauroczyła...

Drugi film, to "Nieulotne",  Jacka Borcucha. Byłam zachwycona Jego filmem "Wszystko co kocham". Ten,  muszę sobie jeszcze przetrawić, ale pierwsze wrażenia dobre. Zakończenie pozostawiło tylko mały niedosyt. Czegoś mi zabrakło. Z całą pewnością film skłania do refleksji.  Świetny Jakub Gierszał w jednej z głównych ról. Tak czy owak, warto obejrzeć.