Obserwatorzy

piątek, 29 listopada 2013

Róża


 Dzisiaj krótka opowieść o pewnej Róży.
Lubię róże, choć są kwiaty,  które lubię bardziej:)  Może trochę onieśmiela mnie Jej doskonałość? Niezmiennie jednak fascynuje mnie proces obumierania, a raczej zastygania róży. Niektóre z nich szybko tracą kolor i smutno gubią płatek po płatku. Inne z wielką determinacją starają się jak najwięcej zatrzymać z dawnej świetności, Ale tylko nielicznym się to udaje:)
Dziś właśnie fotografie takiej róży, której chyba się udało:) Starałam się tak ją sfotografować by wydobyć jak najwięcej :






Teraz w odsłonie trochę bajkowej:












A taka była na samym początku:



 Które Jej wcielenie najbardziej Wam odpowiada?

Pozdrawiam i życzę dobrego czasu na weekend:)




czwartek, 21 listopada 2013

Rocznicowe Candy


Kolejny rok blogowego życia za mną. Tradycyjnie już z tej okazji ogłaszam moje Candy. Ponieważ w minionym roku sporo było postów o malowaniu,  cukierkiem tym razem będą dwie akwarelki w białych ramkach.


Warunki, jak u wszystkich:
Proszę, pozostaw komentarz pod tym postem,
umieść podlinkowany baner (poniżej)  z informacją o candy na swoim blogu,
jeżeli  nie posiadasz  bloga, napisz w komentarzu  swój adres mailowy,
jeśli zostaniesz obserwatorem mojego bloga, będzie mi bardzo miło:)



Zapraszam serdecznie!:)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Anioły i... wybory moich dzieci


  Mija już długi weekend. Jak zwykle za szybko. Dużo planów z których udało się zrealizować zaledwie kilka:( , ale też udało się wykroić czas na odpoczynek i relaks:)
Większość czasu spędziliśmy wożąc nasze dzieci w przeróżne miejsca:) A to na randkę, a to na biwak, a to na spotkanie z kumplami.... Maja wróciła z harcerskiego biwaku lekko sponiewierana, w przemoczonych butach, niewyspana, ale szczęśliwa. Mikołaj zdobył ze swoją formacją tańca pierwsze miejsce, a Janek....ten chodzi już tylko sobie znanymi drogami:)
Moje dzieci mają sporo zajęć pozalekcyjnych, choć większość z gatunku tych "niepraktycznych":) Większość znajomych posyła swoje dzieci wyłącznie na zajęcia, które "rokują":) Koniecznie : lekcje języka, tenis, korepetycje ze... wszystkiego...To pewnie też jest potrzebne, ale czasami wydaje mi się, że nie pozwala się już dziś młodym ludziom po prostu pożyć. Czasami pobłądzić, czasami się sparzyć,  poczuć gorzki smak porażki. Dzieci rosną perfekcyjne, ale aspołeczne. Jeżeli pracują na wolontariacie, to daje się im za to punkty, które podnoszą ocenę z zachowania lub pomagają dostać się do lepszej szkoły. Czy rzeczywiście jest to wtedy bezinteresowna praca dla drugiego człowieka?
Maja próbowała kiedyś zachęcić swoje koleżanki, by "spróbowały" harcerstwa. Niektóre nawet byłyby chętne, ale rodzice zabronili, bo szkoda na to czasu. A przecież widzę ile moje dziecko się tam uczy. Pracy w grupie, pracy dla innych, zasad , ale też dobrej zabawy, przyjaźni,  altruizmu . Wiem, wiem, to niepraktyczne. Dziś liczy się tylko: JA.




Mikołaj od kilku lat tańczy w formacji. To ciężka praca, kilka godzin w tygodniu treningów, nie zawsze przynosi zamierzony efekt. Ale widzę jak uczy się odpowiedzialności za drugiego człowieka. Czasami bardzo nie chce mu się iść na trening, ale zwleka się i idzie, bo wie, że jeśli go nie będzie, jego partnerka, też nie będzie mogła tańczyć. Zrezygnowali kiedyś wszyscy z dość prestiżowych występów, bo jeden z nich nie spełniał kryteriów wiekowych i nie mógłby jechać z nimi. Widzę jak silne więzi łączą całą grupę, jak sobie wzajemnie pomagają, mimo czasami dość znacznej różnicy wiekowej.
Nie wiem czy moje dzieci zrobią oszałamiające kariery, ale mam nadzieję, że wyrosną na dobrych ludzi.
Tylko tyle, czy aż tyle?





Dziś moim przemyślankom towarzyszą trzy nowe anioły. Z gatunku tych bardziej romantycznych:):)




Pozdrawiam serdecznie:)

niedziela, 3 listopada 2013

Przenikanie....

  

Malowałam ten obraz dosyć długo. Przechodził różne przeobrażenia, od totalnej abstrakcji do czegoś na kształt pejzażu. To mój kolejny obraz z gatunku " nieoczywistych". Taką mam ostatnio w sobie potrzebę malowania trochę odrealnionego. Jak widać "trochę", bo wciąż brakuje mi odwagi by wyjść poza ramy:)
Ale już wiem, że  do tego  potrzebny jest czas.
 Póki co,  powstał obraz nawiązujący do pejzażu, lecz gdy przyniosłam go z Pracowni do domu, każdy z domowników zobaczył na nim coś innego. Mam więc małe poczucie spełnienia, bo właśnie o to mi chodziło:). By go nie dopowiedzieć.

Nazwałam ten obraz "Przenikanie". Dlaczego, to pewnie nie trudno się domyślić.

W życiu bardzo lubię doświadczać tego stanu. To taka granica światów:  światła i ciemności, śmiechu i łez, ciepła i zimna, słodyczy i goryczy, miłości i przyjaźni.
Taki stan, gdy do ciebie należy ostatnie słowo, która szala przeważy.
Starym zwyczajem powycinałam Wam kilka odrębnych kadrów. Niech będą inspiracją :)





Pozdrawiam:)