Obserwatorzy

poniedziałek, 13 lipca 2015

By dwa skrzydła wystarczyły...



   50 lat wspólnego życia moich teściów, było okazją do powstania pary aniołów. Zastanawiałam się wcześniej długo,  jak mają wyglądać.

Anioł kobiety ma duże skrzydło, takie, które otuli, przygarnie, ogrzeje...Ma koronkową fakturę w kolorach wody, nieba i łąki.

Anioł męski  ma skrzydło może miej okazałe,dość proste, z fakturą gliny szorstkiej i spękanej, za to silne. To na nim opiera się ta Para. Pozbawione właściwie koloru ma jednak plamę błyszczącego szkliwa. Światło, które nadaje kierunek i wyznacza drogę.

To, że każdy z aniołów ma tylko jedno skrzydło było moim celowym działaniem. Po 50 latach razem, dwa skrzydła, zwykle wystarczają:)
Najpierw miała być tylko płaskorzeźba z gliny.

 Ale czegoś mi brakowało. Jakiejś przestrzeni, w którą mogłyby się te anioły wpisać. Stara rama okienna okazała się strzałem w dziesiątkę. Przestrzeń nienachalna, transparentna, nieograniczająca. Deski tylko nieco pobieliłam, by złagodzić surowość starego drewna. Wszystkie uszkodzenia, rysy, dziury po kornikach celowo zostawiłam.
 Tak to wygląda "od tyłu" :
 Jak w życiu, po najmniejszym nawet wydarzeniu, pozostaje ślad. Czasami jest to głęboka bruzda, czasem delikatne pęknięcie, jeszcze innym razem  gładkość, jakby Ktoś delikatnie musnął dłonią...
Mam świadomość, że Wspólne Bycie, przez 50 lat lub dłużej: moi Rodzice są już razem 55lat, a dziadziusiowie Męża spędzili ze sobą 68 lat, to... ciężka praca, która nie ma nic wspólnego z sielankowym obrazkiem: dwóch pięknych, oprószonych siwizną, starszych ludzi, trzymających się mocno za ręce, wiecznie do siebie uśmiechniętych i szczęśliwych po uszy...
 Skrzydła złączone są inicjałami moich Teściów:
 W tak długim małżeństwie, zna się nie tylko własne pragnienia, ale także wie gdzie dotknąć, by bardzo mocno zabolało. Nikt nie zna nas tak, jak ten, z którym dzielimy skrzydła. Ale są też wspólne marzenia, które czasem się spełniają, dzieci, w których widzimy siebie razem, wzruszenia, radości małe i duże, słowa tylko dla nas. Historia życia, którą piszemy razem, choć nie zawsze piękną kaligrafią.
Żyć tak, by dwa skrzydła wystarczyły....
Jak widać, czasem wystarczają:
Para staruszków, przypadkowo spotkana kiedyś w Warszawie. Wzruszył mnie ten widok



 .***





sobota, 11 lipca 2015

Nastroje...obrazy moje:)

Wielki Błękit II           Olej na płótnie 70cmx100cm

 Kilka nowych obrazów olejnych ostatnimi czasy powstało, ale jakoś nie było okazji, by je tutaj pokazać. Niektóre, jeszcze mokre, wieszałam w czerwcu,  na ostatniej mojej wystawie indywidualnej, więc nawet obfocić nie było kiedy:) Szczęśliwie, ten czas zamieszania i stresu związanego z wystawami w tym roku, już za mną. Mogę się  teraz wyłącznie karmić miłymi wspomnieniami i cieszyć, że wszystko w miarę po mojej myśli się poukładało.

 Fragmenty obrazu,żyją zwykle swoim życiem:)

Tak się składa, że właściwie wszystkie te świeże, stosunkowo obrazy,  mają dość wakacyjny charakter. Choć klimatem bardzo się różnią. Ale przecież i wakacje nie są wyłącznie zalane w słońcu, prawda? Wiem to w tym roku także z własnych doświadczeń:).
"W szarości zatopione"  Olej na płótnie 40cm x 100cm
 W życiu też nie zawsze świeci słońce, chociaż nawet w czas burzy można między chmurami wyłuskać maleńki promień światła. No i w końcu czarne chmury nie są na zawsze. Czego sobie i Wam z całego serca życzę:)



***


czwartek, 9 lipca 2015

Noc z ceramiką....już za mną


Patrzę na datę ostatniego postu i...nie wierzę. Wydawało mi się,ze trochę mnie nie było, ale żeby aż tyle?! Czas tak szybko pędzi, że już tego nie ogarniam. W czerwcu dużo się u mnie działo i jednocześnie miałam objawy "odrzutu od komputera". Nawet pocztę zaniedbałam i teraz walczę z zaległościami:).
 Na wakacjach, kilka dni totalnego resetu mojego organizmu wystarczyło, by znowu zachciało mi się chcieć:). Pytanie tylko na jak długo:).
W czerwcu brałam udział w Nocy z Ceramiką. Ponieważ  narzekałyśmy na zajęciach , że zawsze jest za krótko, Prowadzący zajęcia,  zaproponowali nam na zakończenie sezonu maraton z gliną:). Zaczęłyśmy o 17-tej, skończyłyśmy o 1-szej w nocy, ale i tak niektórym zabrakło czasu:):)
Atrakcją wieczoru był pokaz wypału gliny metodą Raku. Technika, która narodziła się w Japonii w ok.XVI wieku i służyła głównie do tworzenia naczyń do parzenia herbaty. Dziś raku wykorzystuje się  do  zdobienia naczyń, rzeźb, biżuterii itp. Słowo Raku oznacza radość, szczęście, być może dlatego też ten pokaz przyniósł nam sporo dobrej energii i wypełnił zachwytem po brzegi:)
Nawet wnętrze pieca malownicze, prawda?:
 Prace przygotowane do wypału
 
Zamknięte, ale przez otwór w pokrywie można zerkać jak pod wpływem temperatury zmienia się szkliwo.
oczywiście patrzeć można tylko przez okulary

Dziś technika raku polega na szybkim wypale, redukcji w materiale dymnym i schłodzeniu w wodzie.Wygląda to bardzo spektakularnie, a efekt, który jak to w ceramice bywa, jest wielką niespodzianką:).







 Zachwyciły nas spękania: drobne i grubsze i cudowne kolory, których tradycyjną metodą szkliwienia raczej się nie uzyska.
 Efekt końcowy powalający. W trawie prace stygły i czekały jeszcze na gruntowne oczyszczenie, ale i tak były już cudne:





 A późnym wieczorem jeszcze jeden wypał i magiczne efekty ognia, dymu wody, lecz nade wszystko umiejętności i talentu artystów,którzy dla nas ten spektakl przygotowali.



Tematem naszego wieczoru z ceramiką było studium postaci. Posłuchałyśmy fajnego wykładu o tym jak ceramicy, rzeźbiarze, traktowali ten temat w przeszłości i obecnie.

 Właściwie większość z nich podchodziła do  tematu postaci, niedosłownie, stosując różnego rodzaju deformacje, pewną umowność,skróty myślowe, brak dosłowności. Zainspirowane takim podejściem do tematu same przystąpiłyśmy do pracy:)
 Fajne, twórcze babki, atmosfera przepełniona radością tworzenia, przygotowane przez nas pyszności pyszne!:), wielka gościnność GOK-u, a przede wszystkim dwóch fajnych Agnieszek, którym się chce, sprawiło, że ten wieczór był absolutnie udany! Mam nadzieję,że uda się go jeszcze powtórzyć:)


 Myślę,że powstało sporo fajnych prac, choć na efekt końcowy trzeba będzie poczekać do" po wakacjach".
Moja para ludzieńków, z przekory,  piękna inaczej:)

 Do zobaczenia w krótkim czasie!:):)

***